HENRYK PAWŁOWSKI – nauczyciel, poeta
Z dniem 1 września 2006 r. odszedł na emeryturę Pan Henryk Pawłowski – nauczyciel j. polskiego i znany poeta.
Podczas Rady Pedagogicznej 31 sierpnia 2006 r. w swoim wystąpieniu powiedział:
Zamknięcie etapu życia zawodowego skłania do podsumowań. Ale proszę się nie denerwować, nie będę przytaczał rubryk w tym bilansie, poszczególnych pozycji, a podam tylko wynik - jest dodatni. Mam bowiem poczucie zawodowego spełnienia. Odchodzę ze świadomością, że zapisałem się w historii Zespołu Szkół Zawodowych w Rawiczu. To znaczy zapisałem się - i to chyba nie najgorzej - w pamięci dwóch pokoleń absolwentów. A może i trzech, bo wcześnie zaczynałem pracę w szkołach dla dorosłych i jej najstarsi absolwenci, których uczyłem, są dziś ludźmi po sześćdziesiątce. Odchodzę również z przekonaniem, że coś dobrego dla tej szkoły zrobiłem. Nie mnie to jednak oceniać, pozostaje mi nadzieja, że moje dobre zawodowe uczynki coś będą ważyły na niebieskiej szali. Wreszcie - odchodzę z satysfakcją, że idee, w które przez całe życie wierzyłem, zwyciężyły. Na początku mojej drogi zawodowej zakładałem w tej szkole NSZZ Solidarność, walcząc - może to zabrzmi górnolotnie, ale nie chciałbym, żeby to zabrzmiało kombatancko - o tak mi przecież bliską wolność słowa. Dziś tę wolność mamy, wolność posuniętą czasami, niestety, do anarchii.
Pora się żegnać. Wyruszam w podróż. Za parę dni w Tatry, potem w Himalaje, może na Biegun Północny. Podróż z biletem w jedną stronę. Więc pewnie się nie zobaczymy. A zatem życzę Wam, aby objawy zespołu wypalenia zawodowego pojawiły się jak najpóźniej. Życzę Wam podwyżki wynagrodzeń od października o 30 procent, a od nowego roku o 100 procent. Życzę Wam, abyście nie musieli już nigdy zakładać jakiejś nowej Solidarności. Życzę Wam szczęścia, bo w życiu trochę szczęścia zawsze może się przydać.
Przez te kilkadziesiąt lat przychodziłem do szkółki nie dla dyrekcji, nie dla Was. Dla uczniów. Im chciałbym więc coś powiedzieć. Ale ich nie ma. Gdzie oni są, zabrakło ich - to chyba tekst śp. Grzegorza Ciechowskiego. Od czegoż jednak wyobraźnia. Stwórzmy tych wirtualnych uczniów, uczennice, więcej uczennic. I oto są. Tylko co bym im powiedział? Że pozwolili mi zachować młodość przysparzając siwych włosów? Że zdumiewali mnie tylekroć swoją ignorancją, brakiem rozsądku, ale równie wiele razy przywracali mi wiarę w człowieka. Powiedziałbym im, że mi żal. Ale przecież tego nie zrobię... Bo ich tu nie ma.
Pożegnam się tym, co we mnie chyba najlepsze - poezją. Przeczytam wierszydełko, stare, bo to właśnie „Piosenka o starości”. A dedykuję utwór tym, którzy stanowią zdecydowaną większość w tej sali (i to jest optymistyczne) - młodym.
w szczerym polu życia
gdy zabraknie biednym ciałom
siły do przeżycia
kiedy aż do szpiku kości
śmierć się da we znaki
uda żyć się bez przyszłości
w niebie byle jakim
wtedy będą nieprzydatne
oczy ręce usta
wtedy zmarszczek wam zabraknie
w tych niebieskich lustrach
i gdy światłem pięknie błysną
skrzydeł pióra srebrne
już będziecie mieli wszystko
z wyjątkiem swych cierpień
